Zapisałem każdy szum i szmer upalnego wieczoru, żebym mógł wyszeptać Twoje imię w środku nocy.
Lato przyszło pełną parą, słońce zaszło gdzieś w ukryciu, a pojutrze ujrzysz mnie ponownie w swym odbiciu. Jakby pali mnie ta siła, gdzieś zabija tam od środka, lecz oboje dobrze wiemy, w lato nie ma przecież śmierci...
[...]więc pamiętaj o powietrzu, które schowałem dla Ciebie na ostatnią chwilę wdechu kiedy skończy się ten rok.
________________________________________________________________________
I wrote down every sough and murmur one warm evening, so I'd be able to whisper your name in the middle of a night. Summer came full steam ahead, sun went down somewhere out of side but I promise - you'll see me again the day after tomorrow in your reflection.
It's like this power burned me, kill me from inside but we know exactly, there's no death during summer...
[...] so remember about the air, which I kept for you.
You can use it for the last moment when we finish with this year.
Wiesz, czasami mam wrażenie, że zostajemy rozdwojeni w dwóch światach. Znajdujemy się gdzieś na krawędzi. Ja nie potrafiłem się kiedyś odnaleźć w tamtej rzeczywistości, ale na chwile obecną tutaj wcale nie jest lepiej. Czasami po prostu nie wpasowujemy się w żaden schemat. Jesteśmy odłamanym elementem dziwnej układanki. Gdy byłem tam, czułem czasami jakbym nie do końca pasował, ale tutaj chyba jeszcze trudniej odnaleźć mi drogę. A może właśnie to pozwoliło mi znów zacząć pisać? Czas z bliskimi, z którymi nie widziałem się od miesięcy czy lat wydaję się jakby taki sam. Jak gdyby nigdy nic się nie zmieniło ani nie wydarzyło. Patrzymy na nasze twarze, ja widzę Twój uśmiech. Ty tylko czasem pytasz, dlaczego ja nie mam go tyle co kiedyś... Nie wstydzisz się mnie. Spędzamy ze sobą nowe chwile zupełnie jakbyśmy nigdy nie stracili tamtego czasu. Moi najbliżsi przyjaciele, z którymi spędzałem prawie każdy dzień przez ostatni rok wydają się teraz tak odlegli. Może nie powinienem, ale tylko czasami zastanawiam się, czy naprawdę istnieli. Odnoszę wrażenie jakby pomału zanikali mimo, że tego nie chce. Zupełnie tak jak po szczycie ekstazy następuje moment zejścia. Czy to wszystko miało miejsce? Czy mogę nazwać to śmiercią czy tęsknimy za sobą nawzajem? No bo przecież w lato nie ma śmierci... Lecz co dzieje z nami kiedy stajemy do siebie plecami z zamkniętymi oczami?
You know, sometimes I feel like we are splitted into two different worlds. We are somewhere on the edge. Long time ago, I couldn't find myself in reality there, but right now, here, ain't any better. Sometimes we just can't fit the mould. We are the element of the bigger jigsaw. When I was there, from time to time I felt like I am kind of not belong to the world, but here it's even more difficult to find my way. But maybe that helped me to start write again? Time with the closest, which I've not seen for months or years is like the same. Like nothing actually changed or happened. We look on each other face, I see your smile. From time to time you just ask me why I don't have it so much as years ago. You are not ashamed of me. We have got new moments together like we would never loose any of them before. My closest friends, with who I spent almost every day past year seem to be so far away. Maybe I shouldn't but I've got a thoughts if they really exist? I feel as if they are slowly disappearing but I don't want that. Just like after the peak of ecstasy there is a moment of descent. Is everything ever happened? Can I named it "a death" or we miss for each others? Because there is no such a thing like "death" during summer... But how we can name the moment of standing with our backs turned to each other and with closed eyes?
0 komentarze